-

Trzy-Krainy

Przechadzka po Chmielowie. Cz. 6.

Zaraz za kościołem w Chmielowie odchodzi od skrzyżowania ulica Młyńska, która jakieś dwieście metrów podąża wzdłuż Kamiennej, a przed zabudowaniami, związanymi z dawnym młynem, skręca w prawo i powoli pnie się w górę, niemalże do końca, do ostatnich budynków mieszkalnych, ponad pół kilometra asfaltowa, a później, schodząc do niewielkich pól nad rzeką, zamienia się w zwyczajną, niemal znikającą, drogę polną.

Właśnie pierwsze dziesiątki metrów ul. Młyńskiej wpisują się w prawie zupełnie prostą linię północ południe, obejmującą na północ: odcinek ul. Spacerowej (zjazd z góry, trochę w płytkim wąwozie), a na południe, już za rzeką, dwustumetrową drogę na grobli, dochodzącą do ul. Kunowskiej u stóp stromej skarpy wyżyny lessowej. Kamienna zmieniała nieustannie swoje koryto, jak to jest z rzekami, potem dwieście lat temu została sztucznie solidnie wkopana w nowe koryto, natomiast wydaje się, że ta linia północ-południe była w tym miejscu czymś trwałym na mapie drogowej przez setki lat i jeszcze dłużej. Czy to brodem, czy mostem, gdzieś tędy, ludzie, zwierzęta, towary na wozach przekraczali Kamienną. W średniowieczu, gdy na tej rzece miały być cztery mosty, to ponoć na tym moście nie pobierano myta.

Przypuszczam, że kwadrat (nieco w górę od tego miejsca) 300 m na 300 m, bo tyle mniej więcej liczy najwęższy obszar w dolinie, między jedną skarpą, a drugą, był przez wieki najbardziej uprzemysłowionym obszarem na wsi. Tam, gdzie obecnie znajduje się niewielka elektrownia wodna, wznoszone były i działały kolejne młyny, czasem dwa w jednym czasie. Prawdobodobnie o tym miejscu mówią źródła piętnastowieczne, że już w połowie XV w. znajdował się tutaj młyn, co podlegał pod pobliską wieś Udziców. A w drugiej połowie XIX wieku we wsi Chmielów znajdowała się fabryka wyrobów żelaznych i wielki piec (założone w 1836 roku), które umieściłbym też w tym miejscu. Jak podaje Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego "w 1875 r. wyrobiono żelaza surowcu 50 tys. pud" (1 pud = 40 funtów = 16.38 kg).

Pamiętajmy, chodząc wzdłuż rzeki, o niebezpieczeństwach z tym związanych, jak osunięcie się z brzegu do głębokiej wody, czy wpadnięcie do jakiejś komory wykopanej przez bobry, które też licznie prowadzą nad Kamienną swoją działalność gospodarczą. Natomiast po terytorium okalającym elektrownię wodną nie wolno chodzić. Idąc też w górę ulicą Młyńską, należy mieć się nad baczności, gdyby ktoś chciał zejść z drogi w stronę młyna. Są tam kamieniołomy, niewidoczne od ulicy, przesłonięte krzewami. Pewna rodzina miała kiedyś problem na przechadzce, gdy kilkuletnie dziecko zeszło z drogi i koniecznie chciało ominąć linię krzewów, by popatrzeć z góry na rzekę. Prośby rodziców, by wróciło, i przestrzeganie, że tutaj jest głęboka przepaść, brało chyba za niezrozumiały żart. Ale wszystko skończyło się dobrze, a kawałek dalej, za zakrętem, mogło popatrzeć, że żartów nie było i coś poważnego mu jednak groziło.

Musimy już jednak wracać do doliny, aby ją w końcu przekroczyć i wspiąć się na wyżynę lessową. Nie szukamy więc już dróg na cmentarz, ani nie sprawdzamy, czy na szczycie pobliskiego pagórka jest w maju woda po roztopach i deszczach wiosennych, gdzie aż roiło się, swego czasu, od zwiewnych traszek. Schodzimy ul. Młyńską spowrotem w dół i znów jesteśmy przy kościele, obok dawnej przeprawy rzecznej i pewnie mostu, gdzie jest łagodne zejście do wody i właśnie pewien dziadek wprawia swojego trzyletniego wnuka w pierwsze szlify kapitańskie żeglugi morskiej za pomocą prowizorycznego stateczka na sznurku.

Powierzając Bogu przechadzkę, można skierować się ul. Spacerową na południe. Kamienna raz się przybliża, raz oddala. Kamienno, Kamienno, niejeden człowiek stracił tutaj życie, a jeszcze więcej zawdzięcza przeżycie bądź pomocy innych, bądź bezpośredniej interwencji Bożej, czy to latem, czy gdy zimą pod kimś załamał się lód. Obok nowego, niespełna czterdziestoletniego, mostu widać słupy dawnego drewnianego. Można się zatrzymać, popatrzyć na rzekę i dolinę, która niedawno, bo w 2001 roku, doświadczyła dwóch powodzi. Rzeka w lipcu płynęła też między kościołem i plebanią, a cała, zupełnie cała dolina znalazła się pod wodą. Była to i największa powódź w ostatnich dziesięcioleciach, i ostatnia. Po oddaniu do użytku tamy w Wiórach na Świślinie, teoretycznie powódź dolinie już nie zagraża.

Jeszcze kilka słów o rzece Kamiennej:

http://agro.icm.edu.pl/agro/element/bwmeta1.element.agro-89dd39c9-6f16-49b4-9d2b-6d6c18119285

http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/1395/cms/szablony/20820/pliki/t2905marszal.pdf

https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/23659/1/13_Stanis%C5%82awczyk_Tomalski.pdf

A zaraz za rzeką znajduje się szkoła podstawowa:

http://pspchmielow.pl/cms/45313/o-szkole

Przekraczamy zatem rzekę, a na pierwszym skrzyżowaniu skręcamy w lewo. Sto metrów daje czeka przed remizą strażacką św. Jan Nepomucen.

https://nepomuki.pl/nepomuk/sandomierz.htm#Chmielow1

Około dwieście metrów dalej, od ul. Ostrowieckiej odchodzi w prawo ul. Wiosenna. Ta część wsi przed nami, wzdłuż ul. Ostrowieckiej, nosi nazwę Wodziradz i jeszcze w drugiej połowie XIX wieku była oddzielną niewielką wsią, na której terenie znajdowały się pokłady glinki ogniotrwałej, jak podaje Słownik Geograficzny. My jednak żegnamy się z doliną Kamiennej i, skręcając w ul. Wiosenną, rozpoczynamy wędrówkę po wyżynie lessowej.

Uliczka jest wąska i szczelnie ograniczona ogrodzeniami, za którymi wznoszą się domy i budynki gospodarcze. Po około jednak 50 metrach następuje gwałtowny zygzak, czyli 90ciostopniowe zakręty w prawo i w lewo, i to w dodatku ostro pod górę. Tutaj na chwilę się zatrzymamy, aby zapoznać się z dawną historią tego miejsca.

Jesteśmy tutaj (patrz na mapie: stanowisko nr 4; podczas "Przechadzki..." cz. 1. byliśmy na stanowisku nr 1)

https://www.academia.edu/4423880/Badania_piecowiska_dymarskiego_na_stan._4_w_Chmielowie_pow._ostrowiecki_Excavations_of_a_slag-pit_furnace_claster_at_site_4_in_Chmiel%C3%B3w_Ostrowiec_%C5%9Awi%C4%99tokrzyski_district

Następnie, kierując się na południe i pod górę, pniemy się ul. Wiosenną pod górę. Takich dróg i ich pozostałości w postaci wąkopów, wąwozów, jarów, dostępnych i niedostępnych, dużych i małych, jest na terenie Chmielowa dziesiątki, a wliczając wszelkie odgałęzienia, to może i setki. Idąc pod górę, można zaryzykować i wspiąć się, niemal dosłownie, jakąś dróżką, czy ścieżką, sto metrów dalej, w prawo, a osiągnąwszy szczyt górki, na którym jest uprawne pole, znaleźć sobie ładny widok na północ, widok podobny do tego, który miała pewna rodzina ponad sto lat temu, o czym wspomniałem w notce "Opowiastka o pewnej rodzinie i polu", akapit piąty. Zatem czy ul. Wiosenną, czy z tej górki dołączając do ulicy inną drogą na południe, osiągamy coś, jakby inny świat, czyli płaskowyż żyznych pól lessowych. I tutaj najlepiej jest pojawić się w początkach lipca. Wędrowiec znajdzie się w morzu rozległych, złotych, delikatnie szumiących łanów pszenicy. A jego wzrok poszybuje hen, daleko, ponad koronami drzew porastających stoki wyżyny spadające do niewidocznej stąd doliny Kamiennej.

C.d.n.

 

 

 

 

 

 

 

 



tagi: metalurgia  chmielów  dymarki  rzeka kamienna  wąwozy lessowe  młyny 

Trzy-Krainy
18 kwietnia 2023 14:58
0     311    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

zaloguj się by móc komentować