Bł. Stefan Wyszyński na kursie kolizyjnym z pax mongolica.
Nauczanie bł. Stefana Wyszyńskiego jako broń przeciw pax mongolica.
Przez dwa dni zapoznałem się z obszernymi fragmentami książki Gabriela Ronaya „Anglik tatarskiego chana”, którą nam przygotowało wydawnictwo "Klinika Języka" pana Gabriela Maciejewskiego. Ładnie rozwinął myśli zawarte w tej książce pan Magazynier. Ja natomiast przedstawię myśli, które zawarł w jednym podrozdziale swej pracy magisterskiej pan Kazimierz Kozłowski, myśli Prymasa Tysiąclecia, które są śmiertelną bronią na takie czy inne paces mongolicas, w tym na współtworzące je władze, choćby te rezydujące kiedyś w Wiedniu i Wenecji.
Prymas Tysiąclecia w swojej nauce głosił chrześcijański obraz człowieka. Człowieka też umieścił w centrum swojej nauki dotyczącej spraw ziemskich i podkreślał, że człowiek ma prymat nad materią. „Każdy poruszany przez niego temat // zawsze służy jednemu celowi: budowaniu harmonii ziemskiej opartej na prawach Bożych, zwanej przez Wyszyńskiego <harmonią Bożo-ludzką>”. Czasem przedstawiał jakiś wycinek życia człowieka, czasem „jedną cechę natury ludzkiej”, czasem „jakąś relację społeczną człowieka”. Czasem ukazywał „problematykę człowieka” ogólnie, całościowo.
Skąd bł. Stefan wyprowadza ideę człowieka? Z Pisma świętego i wspomaga się także nauką św. Tomasza z Akwinu. „W tej ogólnej koncepcji człowieka można wyróżnić trzy zasadnicze wymiary egzystencji człowieka: 1/ wymiar bytu, 2/ wymiar aksjologii, tj. wartości moralno-etycznych oraz 3/ wymiar eschatologiczny /transcendencji/”. Dla Wyszyńskiego człowiek jest osobą i ma duchowe władze poznawczo-dążeniowe. Człowiek jest podmiotem „samoistnym, samowiednym i samowładnym, dzierżącym prymat w obrębie widzialnego stworzenia, podporządkowany jedynie absolutnemu Bogu”.
Dla Prymasa jasnym jest, że „Bóg jest sprawcą wszelkiego stworzenia”. Natomiast osobie ludzkiej Bóg nadał „moc sprawczą, która czyni z niej prawdziwego autora swojego działania”. „Każda osoba, będąc obrazem Boga, <pomyślana jest przez Niego indywidualnie, indywidualnie odkupiona, poprzez życie łaską powołana jest nadto do wewnętrznego i rzeczywistego uczestnictwa w życiu Boskim>. Jest to personalizm ożywiony, w działaniu, którego źródłem jest Ewangelia a rodzajem Chrystus, którego personalizm polegał na <byciu osobą> i <byciu z> /z Bogiem i z każdym człowiekiem/”.
Wśród wartości najważniejszymi są dla Wyszyńskiego: prawda, miłość, sprawiedliwość godność, sumienie prawe”. „Odwołuje się do Ewangelii jako księgi, która odsłania najwięcej prawdy” o byciu człowiekiem i „zawiera kodeks wspomnianych wartości, nakazów i zakazów moralnych. Działania zgodne z tymi normami warunkują prawdziwą i pełną doskonałość człowieka” i pomagają człowiekowi w zdążaniu do nieba. Skoro działania człowieka mają wartość moralną, to znaczy także, że człowiek ma swoje prawa i obowiązki. „Cała dziedzina życia doczesnego – mówił Wyszyński – zajęcia, prace, życie małżeńskie, rodzinne, praca fizyczna, naukowa, całe życie świeckie – to ma być dowartościowane, uświęcone Ewangelią, bo to wszystko ma wartość, gdyż służy budowaniu Królestwa Bożego, które już na tym świecie zobowiązani jesteśmy tworzyć. Życie doczesne jest więc drogą, a celem nadrzędnym” jest osiągnięcie nieba.
„W ten sposób dochodzimy do trzeciego wymiaru: transcendencji, eschatologii, którego założeniem jest, iżby człowiek nie był do końca zrozumiany bez religii. Wymiar Boży to wymiar transcendencji, która tkwi w duszy każdego człowieka. S. Wyszyński mocno akcentował tę nieśmiertelność” człowieka. „Ta sfera ludzkiej egzystencji jest trudna do adekwatnego określenia”. „Wg św. Tomasza z Akwinu istnieje <nieprzekraczalna przepaść między tym, do czego jesteśmy zdolni w warunkach doczesnych – nawet w naszych najwyższych osiągnięciach duchowych i przeżyciach mistycznych najwyższego rzędu – a tym, co czeka nas w życiu przyszłym>”.
Przedstawiony obraz człowieka pomaga lepiej zrozumieć „społeczną naturę człowieka i jego prymat w świecie ziemskich wartości materialnych. Prymat człowieka nad światem i przedmiotami wynikał u Wyszyńskiego z pierwszej religijnej i ewangelicznej prawdy o boskim pochodzeniu człowieka. Człowiek otrzymał w akcie stwórczym takie przymioty /rozumność, duchowość, wola i inne/, które stawiają go jako osobowość ponad ziemskimi rzeczami, które zostały dane człowiekowi. Bóg miał <ideę> człowieka, którą w określonym czasie wypowiedział w akcie stwórczym. W ten sposób – mówił Prymas – powstała istota, która jest odbiciem aktu poznawczego samego Boga. Idea Boga o człowieku zapada w samego człowieka, dzięki czemu otrzymuje on możność poznania samego Stwórcy z analizy samego siebie”.
Osobowość człowieka nigdy nie może być przez nikogo przekreślona. „Z niej wypływają <prawa natury mocniejsze od wszelkich instytucji społecznych, bo są to przyrodzone prawa osobowości ludzkiej>”. Jest on „podmiotem działań i urządzeń społecznych. // Jest wyższy od każdej wspólnoty. // Człowiek potrzebuje wspólnoty /rodzinnej, narodowej, państwowej i religijnej/, a jednak przerasta każdą z nich. Przerasta o te przymioty i właściwości, które są w nim pierwotne, // właściwe tylko naturze ludzkiej”.
„Człowiek jest z natury swej istotą społeczną. // Gdy patrzymy na człowieka – nauczał Kardynał Wyszyński – musimy dostrzec w nim dwa znamiona: jedno o charakterze indywidualnym, a drugie o charakterze społecznym”. Trzeba jednak zawsze brać pod uwagę oba te znamiona, gdyż „człowiek jest panem stworzenia dopiero wtedy, gdy w nim, w jego życiu, te dwa znamiona harmonizują się coraz dokładniej i coraz to lepiej”. Modlitwa Prymasa Tysiąclecia, jego namysł uwidaczniają się w całym jego działaniu i nauczaniu. Podkreślał, że „człowiek nigdy nie da się zamknąć absolutnie i całkowicie w sobie. Tajemnica duszy człowieka – wg S. Wyszyńskiego – wyraża się w potrzebie obcowania i wymiany wewnętrznej, w dążeniu do innego człowieka. Człowiek poszukuje nieustannie – umysłem, wolą, sercem i duchem – kontaktu z ludźmi. I to jest – zdaniem Wyszyńskiego – najbardziej wiarygodne znamię społecznego charakteru osobowości człowieka”.
Człowiek do doskonalenia się potrzebuje innych ludzi, gdyż Bóg od początku „mężczyzną i niewiastą stworzył ich” /Rdz 1/. Bł. Stefan Wyszyński pisze, że „już w samej naturze ludzkiej zawierają się elementy wspólnoty, tj. wspólnota potrzeb, wypływająca z jej ograniczoności, wspólnota działania, uwarunkowana jej twórczą dynamiką, dzięki czemu możliwe jest zaspokajanie tych potrzeb i wreszcie wspólnota dóbr i wartości, za pomocą których dokonać się może wzajemne uzupełnianie się ludzi”. Jest to podejście personalistyczne, odrzucające błędy teorii indywidualistycznych i kolektywistycznych. Według Prymasa rozumna natura człowieka kieruje go do życia społecznego, a wyrazem tego są „społeczności tworzone przez człowieka”. I właśnie te społeczności „powstały i wszystkie wyrastają z duszy człowieka, z dążenia do wiązania się z innymi ludźmi, z powodu jego niewystarczalności, a przede wszystkim z moralnej konieczności rozwijania i doskonalenia osobowych celów człowieka”.
Wg Prymasa ta „wewnętrzna więź” ma „charakter jakościowy”. Decyduje ona o prawie naturalnym /o prawach przyrodzonych – jak pisze Prymas/. „Nie ilość decyduje o prawie do bytu, a jakość tej więzi, która zespala ludzi. A zatem łączą więzy krwi w społeczność rodzinną, więzy przyjaźni w społeczność towarzyską, zajęcia i funkcje społeczne skupiają społeczność zawodową”. Stefan Wyszyński podkreśla, że panuje tutaj porządek zależności: „społeczność istnieje i działa jako funkcja ludzi, a wszystkie społeczności powinny mieć odniesienie do człowieka jako do celu każdej społeczności. <I rodzina, i naród, i państwo muszą być ciągle zależne od człowieka, od ludzi i muszą się posiłkować rozumem, sercem, wolą i ręką człowieka>. Tak skierowane i ułożone wzajemne relacje są – wg Wyszyńskiego – warunkiem prawdziwej wolności człowieka, warunkiem osiągnięcia pożądanych dóbr i dążenia do większej doskonałości”. Przedstawione powyżej sprawy były w nauczaniu Wyszyńskiego połączone z „ideą życia nadprzyrodzonego”. Prymas wylicza, że istnieje „homo biologicus, homo socialis, homo politicus, homo oeconomicus, // ale ostatecznie to jest przede wszystkim homo Dei – bo człowiek jest osobą, mającą własny cel doczesny, ziemski, mający też i cel nadprzyrodzony. Grupy społeczne, w których człowiek uczestniczy i które tworzy – nie są ostatecznym celem człowieka, ale środkiem koniecznym doskonalenia człowieka, jego społecznej osobowości”.
Biorąc pod uwagę powyższe rozważania, niejako ich przedłużeniem było nauczanie Prymasa o takich „formach istnienia osoby ludzkiej jak godność, wolność, prawda czy prawa człowieka”. Wyszyński przedstawia je w różnorodny sposób: „bądź jako wartości immanentne dla człowieka, jako dążenia i potrzeby duchowe, oraz zasady współżycia społecznego i postępowania, bądź też jako postulaty wymagające uznania i poszanowania ze względu na podmiotowość człowieka w życiu społecznym. Każda z tych wartości to również samodzielny i bogaty temat rozważań obecny w całej jego działalności duszpasterskiej i społecznej oraz w nauczaniu – począwszy od pierwszych publikacji we Włocławku aż po ostatnie dni jego posługi prymasowskiej”.
Źródło:
Kazimierz Kozłowski, Personalistyczna koncepcja człowieka i życia wspólnotowego w nauczaniu społecznym kardynała Stefana Wyszyńskiego, praca mgr, UMK, 1985.
tagi: kościół personalizm stefan wyszyński pax mongolica
![]() |
Trzy-Krainy |
1 kwietnia 2025 10:09 |
Komentarze:
![]() |
Magazynier @Trzy-Krainy |
1 kwietnia 2025 11:41 |
Dzięki za tą syntezę. Książka warta wiecej niż jej cena rynkowa. Treści warte lektury i medytacji. I faktycznie jest radykalne antyteza pax mongolica czyli zglajszachtowania osoby w masie ubitej pejczami i buciorami. Wniosek jest prosty - pax mongolica to dominacja zwięrzęcych instynktów inspirowanych przez piekielne podszepty.
![]() |
Magazynier @Trzy-Krainy |
1 kwietnia 2025 11:51 |
Jest jeszcze książka Ks. Lewandowskiego, Naród w nauczaniu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. A tu jego artykuł na ten temat: https://bazhum.muzhp.pl/media/texts/studia-prymasowskie/2007-tom-1/studia_prymasowskie-r2007-t1-s165-197.pdf
![]() |
valser @Trzy-Krainy |
1 kwietnia 2025 12:22 |
Polecam "Zapiski wiezienne" kardynala Wyszynskiego.
Duzo lepsze niz wyklad z teologii, pokazuje doktryne w dzialaniu.
![]() |
Perseidy @Trzy-Krainy |
1 kwietnia 2025 12:37 |
Tak, Valser ma rację - dzisiaj najbardziej potrzeba ukazywania doktryny w działaniu. Co w żaden sposób nie umniejsza wartości nauczania Prymasa.
![]() |
Trzy-Krainy @Magazynier 1 kwietnia 2025 11:41 |
1 kwietnia 2025 12:54 |
Tak, książka warta znacznie więcej. "Zwierzęce instynkty" - no, może nie, ale jak człowiek poddaje się niższej części swojej natury, która jest podobna do zwierzęcej (ale nie jest zwierzęca), to upada niżej niż zwierzęta, upadla się. Może się jednak nawrócić do Boga.
![]() |
Trzy-Krainy @valser 1 kwietnia 2025 12:22 |
1 kwietnia 2025 12:56 |
Szczególnie jak ktoś mieszka niedaleko celi, gdzie Prymas był internowany dwa i pół tygodnia, na samym początku.
![]() |
Trzy-Krainy @Perseidy 1 kwietnia 2025 12:37 |
1 kwietnia 2025 14:21 |
Doktrynę w działaniu można okazywać, gdy prowadzi się systematyczną pracę duchową i gdy żyje się w łasce uświęcającej. To jest początek doktryny Kościoła na poziomie rozumnej natury człowieka i na poziomie nadprzyrodzonym, a umiejętne posługiwanie się władzami duchowymi ma iść razem z praktyczną znajomością Katechizmu i prowadzeniem życia sakramentalnego.
![]() |
Magazynier @Trzy-Krainy 1 kwietnia 2025 12:54 |
1 kwietnia 2025 14:38 |
Wszystko prawda. Zwierzęce instykty to skrót myślowy, innymi słowy wpada w to, co "pod-przyrodzone".
Ojciec mieszka w Rywałdzie? Więc franciszkanie wrócili do swojego klasztoru. Nawet nie wiedziałem. Chwała Panu!
![]() |
Trzy-Krainy @Magazynier 1 kwietnia 2025 14:38 |
1 kwietnia 2025 14:52 |
Państwo Czapscy zbudowali i zaprosili, by miał kto obsługiwać sanktuarium Matki Bożej.
1747 r. - przybycie; 1825 r. - ostateczne wyrzucenie przez Prusaków =78 lat. 122 lata nieobecności.
1947 r. - przybycie na zaproszenie ks. bpa chełmińskiego Kazimierza Kowalskiego; 2025 r. - już 78 lat powtórnego pobytu. 2047 r. - 300-lecie (któż dożyje?). Obecnie diec. toruńska. Łatwo te wszystkie lata zapamiętać, bo się powtarzają.
Alleluja! i do przodu!
![]() |
bosman80 @Trzy-Krainy |
1 kwietnia 2025 15:22 |
Skoro działania człowieka mają wartość moralną, to znaczy także, że człowiek ma swoje prawa i obowiązki. „Cała dziedzina życia doczesnego – mówił Wyszyński – zajęcia, prace, życie małżeńskie, rodzinne, praca fizyczna, naukowa, całe życie świeckie – to ma być dowartościowane, uświęcone Ewangelią, bo to wszystko ma wartość, gdyż służy budowaniu Królestwa Bożego, które już na tym świecie zobowiązani jesteśmy tworzyć. Życie doczesne jest więc drogą, a celem nadrzędnym” jest osiągnięcie nieba. [...] <I rodzina, i naród, i państwo muszą być ciągle zależne od człowieka, od ludzi i muszą się posiłkować rozumem, sercem, wolą i ręką człowieka>.
Amen :-)
![]() |
Trzy-Krainy @bosman80 1 kwietnia 2025 15:22 |
1 kwietnia 2025 16:12 |
Nie tak rzadko się zdarza, że ktoś nie ma wytrwałości w pracy duchowej, czy też utrwalonego jej nawyku. I chociaż wiele rzeczy robi wręcz wspaniale i błyskotliwie - w czym pomagają nieraz liczne talenty - gdy nie pracuje duchowo w sposób systematyczny, ciągły (tak na AMEN), a skupia się w decydujących chwilach na niższej części swej ludzkiej natury, np. na emocjach, uczuciach, przeżyciach, zmysłach, pragnieniach zmysłowych itd., "bo muszę to czuć, wtedy będzie autentycznie", to już trzeba się modlić za niego. Bo szybko może przyjść takie doświadczenie, że zrozumie, że sam sobie zaprzecza, a uznawszy pracę duchową, bez przeżyć, czasem ciężką, za "nieautentyczną, niespontaniczną", odrzuci też prawdę jako główne kryterium na drodze do dobra moralnego. A przyjmie to, czym się niestety ostatecznie kierował, czyli przeżycie, doświadczenie, choćby zaprzeczało Przykazaniom Bożym i Ewangelii, i nauce Kościoła. I zamiast wzrastać jako dobry człowiek i nowe stworzenie, zapada się w czeluść człowieka cielesnego i zmysłowego, odwróconego od Boga.
Skoro już wiemy, co się dzieje, to działajmy, jak możemy, a najpierw to zawsze módlmy się za grzeszników.
![]() |
Magazynier @Trzy-Krainy 1 kwietnia 2025 14:52 |
1 kwietnia 2025 17:28 |
Miałem wrażenie że w czasie uwięzienia Wyszyńskiego klasztor był pusty.
![]() |
Trzy-Krainy @Magazynier 1 kwietnia 2025 17:28 |
1 kwietnia 2025 20:18 |
Nie był pusty. Prócz kilku zakonników i Prymasa było dwudziestu ubeków, co go pilnowali. Zakonnikom też utrudniali życie. Po pierwsze bezprawnie zajęli większość klasztoru, po drugie utrudniali im kontakt ze światem, lecz chociaż z trudem udało się pójść z Panem Jezusem do chorych w I Piątek października 1953 roku.
Poza tym w czasie zaborów Prusacy osadzali tutaj księży, by przez jakiś czas nie działali duszpastersko. W czasie II wojny był w piwnicach niemiecki obóz koncentracyjny, może nieduży, ale straszny. Po wojnie ubecy co pewien czas okupowali część klasztoru, przetrzymując jakieś osoby, a to księdza, a to jednego, czy drugiego biskupa, np. V-IX 1956 biskupa Czesława Kaczmarka. Tak, że okupacje się zmieniały, a tradycja trwała.
![]() |
Magazynier @Trzy-Krainy |
2 kwietnia 2025 12:48 |
Dzięki. Bp Kaczmarek to kolejny męczennik komunizmu.
![]() |
bosman80 @Trzy-Krainy 1 kwietnia 2025 16:12 |
2 kwietnia 2025 14:00 |
Rozumiem, tak to prawda. Jednocześnie praca nad sobą, nad naturą, praca duchowa... musi być połączoną z otwieraniem się na Łaskę Bożą.
Bo tam jest iloczyn jednego i drugiego:
Rozwój = Natura * Łaska
I jak to w iloczynie, jeśli w którymś elemencie, wstawimy zero to i efekt całego działania, będzie wynosił zero.
Jak się nie pracuje nad naturą, to i Duch Święty :-) nie ma gdzie podziałać. Ma mało klocków do składania. Jak się człowiek nie otwiera na Łaskę Bożą, tylko sam swoimi siłami, intelektem, pracą próbuje do jakiegoś rozwoju tylko dojść... to jeszcze z tego "oświecenie" mu wyjdzie. I skończy w ciemności.
Paradoks polega na tym, że trzeba tu działać w dwóch wektorach.
Pracować tak, jakby to wszystko zależało tylko od nas. Modlić się i otwierać na Łaskę, jakby nie zależało nic.
A największą pułapką, to omawiane tu wielokrotnie "wybraństwo". I wkręcenie się w ten rodzaj manipulacji.
![]() |
Trzy-Krainy @Magazynier 2 kwietnia 2025 12:48 |
2 kwietnia 2025 15:40 |
W kościele przy wejściu są dwie tablice poświęcone Prymasowi i bpowi Kaczmarkowi.
![]() |
Trzy-Krainy @bosman80 2 kwietnia 2025 14:00 |
2 kwietnia 2025 15:59 |
"Rozwój = Natura * Łaska"
Ciekawe równanie. Natura jest niezmienna, ale w niej na przykład mogą rosnąć dobre nawyki i cnoty. Łaska - tutaj na pewno chodzi o łaskę stworzoną, o dary Boże, nadprzyrodzone dla ludzi. Bóg zaś jest określany jako Łaska niestworzona, więc do równania nie można zastosować.
Poza tym pojawia się pytanie: w jakich jednostkach mierzy się wyniki wzoru? A także: ilość to jest tylko jedna z kategorii przypadłości na podmiocie, czyli rzecz nieistotna.
Zatem proponuję wzór dany nam przez samego Pana Boga: Jezus Chrystus.
![]() |
bosman80 @Trzy-Krainy |
2 kwietnia 2025 19:28 |
Łaska buduje na Naturze :) i jak najbardziej, można ją zmieniać. Poprawiać choć trochę.
KKK od 1950 do 2011 bodajrze.
http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-1-3.htm
![]() |
Trzy-Krainy @Trzy-Krainy |
2 kwietnia 2025 23:03 |
"jak najbardziej, można ją zmieniać. Poprawiać choć trochę". - Składniki natury ludzkiej są niezmienialne: śmiertelne ciało i nieśmiertelna dusza duchowa. Natomiast doskonalenie się, wzrastanie w zdolnościach, dobrych nawykach, cnotach itd. - jak najbardziej. To tak dla uzupełnienia, by sobie ktoś nie pomyślał, że człowiek może sobie naturę swoją, czy czegokolwiek, zmieniać, co jest rzeczą niemożliwą.