Do kogo było inauguracyjne „Nie lękajcie się”?
Do kogo było inauguracyjne „Nie lękajcie się”?
Przeczytałem właśnie homilię wygłoszoną przez św. Jana Pawła II podczas Mszy świętej 22 października 1978 roku. Chciałem się dowiedzieć, do kogo adresowany był jeden krótki fragment homilii, jeden akapit. Ale zanim będzie o tym, sięgnę na chwilę do zawartości śpiewów podczas Adoracji Eucharystycznych, a w zasadzie jednej, na którą kiedyś byłem zaproszony, bo jakaś grupa nie miała w danej chwili kapłana.
Nie jestem znawcą tej dziedziny, czyli śpiewów, a zwłaszcza adoracyjnych. Dlatego notka ta stanowić może najwyżej próbkę dotknięcia tematu. Nie można bowiem na podstawie części, a nawet bardzo małej części, orzekać o całości.
W śpiewach podczas owej Adoracji, bardzo zresztą spokojnych, pojawiało się wyrażenie „Nie lękaj się!” albo „Nie bój się!”, a w niektórych śpiewach kontekst wskazywał, by z takim nastawieniem przybliżać do Pana Jezusa. Protestanckie śpiewy (bardziej się domyślałem, które to – po ich hmm… gładkości psychologicznej) pominę. Przypomniał mi się też kanon „Bóg jest miłością, miejcie odwagę żyć dla miłości…” (i jak jako ojciec duchowny w seminarium w Rydze podziwiałem łotewskich kleryków, że bardzo dobrze wymawiają te dość trudne polskie słowa, niewiele było do poprawy – to przed spotkaniem Taize 2016), gdzie także jest „Nie lękajcie się!”
Teksty tych medytacyjnych śpiewów poprzez owo „Nie lękajcie się!” wprowadzają osobę w modlitwę i to tak, by z własnej woli odrzuciła taki lęk, który jest ludzki i światowy. Taki lęk bowiem zawsze odwraca człowieka od Boga, niejako wiąże człowieka z jakimś doczesnym dobrem, w którym człowiek pokłada nadzieję, lęka się go utracić. Taki lęk jest zatem zawsze zły.
Chociaż w tych śpiewach nie było mowy o bojaźni Pańskiej, czyli o podstawowym darze Ducha Świętego, który pomaga człowiekowi nie grzeszyć, to jednak jest on obecny niejako pośrednio. Człowiek modlący się śpiewem jest zarówno zagrzewany do trwania na modlitwie we wspólnocie, jak i do miłowania Boga i bliźniego („Bóg jest miłością…”, „miejcie odwagę żyć dla miłości…”). Cnocie miłości zaś, która wzrasta i działa w ludzkiej wolnej woli, towarzyszą inne cnoty, ale także i dary Ducha Świętego, między innymi dar bojaźni Pańskiej. Cnota miłości wzrasta, gdyż człowiek w swoich czynach jest wspierany przez tę bojaźń, która, podobnie jak i każdy inny dar Ducha Świętego, jest zawsze gotowa do natychmiastowego działania zgodnie ze swoim celem.
Odrywanie się od złej bojaźni, a postępowanie zgodnie z bojaźnią Pańską, jest warunkiem nawracania się, takim sine qua non. O różnych rodzajach bojaźni pisałem kilka notek wcześniej.
Do kogo zatem zwracał się św. Jan Paweł II, gdy podczas inauguracji pontyfikatu mówił: „Nie lękajcie się!” („Nie bójcie się!”) i „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” Myślę, że nie tylko do ludzi wierzących, a nawet nie tyle do ludzi wierzących, co do tych, którzy są daleko od Chrystusa, daleko od Boga prawdziwego. I nie tylko do ludzi żyjących na świecie w 1978 roku. Nie tylko do Polaków wówczas. Myślę, że do nas teraz także. I do całej sytuacji, która wytworzyła się w naszej Ojczyźnie ziemskiej za sprawą ludzi odwróconych od Boga, od Chrystusa, a więc żyjących w złej bojaźni. Chyba nie będzie błędem stwierdzenie, że gdy ktoś ma większą władzę, a jest paraliżowany złą bojaźnią, silniej może poddawać tej bojaźni – poprzez swoje decyzje - innych ludzi. Do każdego z nich także, bez wyjątku, św. Jan Paweł II mówi, by otworzyli się na Chrystusa.
Św. Jan Paweł II mówi:
Bracia i Siostry, nie bójcie się przygarnąć Chrystusa i przyjąć Jego władzę, pomóżcie Papieżowi i wszystkim tym, którzy pragną służyć Chrystusowi, służyć człowiekowi i całej ludzkości. Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!
Dzisiaj często człowiek nie wie, co kryje się w jego wnętrzu, w głębokości jego duszy i serca. Tak często niepewny sensu życia na tej ziemi i ogarnięty zwątpieniem, które zamienia się w rozpacz. Pozwólcie więc, proszę was, błagam was z pokorą i zaufaniem! Pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka! On jeden ma słowa życia, tak, życia wiecznego. Właśnie dzisiaj cały Kościół obchodzi dzień misyjny, modli się, rozmyśla, działa, ponieważ Chrystusowe słowa docierają do wszystkich ludzi i są przez nich przyjmowane jako posłanie nadziei, ocalenia, całkowitego wyzwolenia.
Źródła:
22 października 1978, Msza św. na rozpoczęcie pontyfikatu | Jan Paweł II
tagi: polska ojczyzna św. jan paweł ii nawrócenie homilia 22.10.1978 bojaźń zła bojaźń pańska adoracja eucharystyczna teksty pieśni
![]() |
Trzy-Krainy |
20 czerwca 2025 22:12 |
Komentarze:
![]() |
BTWSelena @Trzy-Krainy |
21 czerwca 2025 00:05 |
Serdeczne Bóg zapłać za przypomnienie homili naszego papieża JP2,które wypowiedział donośnym głosem znamienne słowa: "Nie lękajcie się!". Ja w tym czasie odebrałam homilię ,nie tylko jako duchowe wezwanie.To było wezwanie do otwarcia nie tylko serca do Boga,ale do " otwarcia granic państw i systemów ekonomicznych",czyli adresat: władze krajów bloku komunistycznego.
Adresatem także były kraje Zachodu,bliski wschód,gdzie bieda ludziom zaglądała w oczy...Jakże dzisiaj w Polsce targanej przez decyzje partyjno rządowe przydałby się znów homilia i powtórzenie do zgromadzonego ludu "Nie lękajcie się".I znów homilia jest aktualna na dzisiejszą sytuację.
![]() |
Henry @Trzy-Krainy |
21 czerwca 2025 05:00 |
Dzięki serdeczne!
Duży plusik ;-)
![]() |
Trzy-Krainy @BTWSelena 21 czerwca 2025 00:05 |
21 czerwca 2025 07:49 |
Może ktoś się obawiać nawrócenia tych, co są spętani złą bojaźnią, i powiedzieć: "Jak to, to oni dalej będą rządzić, i to siadając w pierwszej ławce w kościele?" Nie ma się czego obawiać, a takie podejście, tak zilustrowane, jest nie trafione. Bo jak ktoś się nawraca, to czasami ledwo co odróżnia (w sprawach wiary, a często i pracy duchowej) swoją lewą rękę od prawej. I powinien zejść ze sceny w pokorze na długie lata, by przemyśleć swoje życie i utwierdzić w pracy duchowej i wierze. Bo inaczej to będzie prezentował niepojęte balety, czym cieszyć się będą wrogowie Kościoła i Polski, bo komu jest potrzebne antyświadectwo?
![]() |
Trzy-Krainy @Henry 21 czerwca 2025 05:00 |
21 czerwca 2025 07:52 |
Bóg zapłać.
![]() |
Trzy-Krainy @Trzy-Krainy |
21 czerwca 2025 10:49 |
Wkleję tutaj mój dzisiejszy komentarz spod notki (o Romanie Giertychu) pana Gabriela, gdyż pasuje także do powyższego tekstu:
Gdyby do tej teorii dodać brakujący a istotny element, którego nie brakuje w marksizmie i heglizmie, nabrałaby wyrazistości. Marks miał wziąć pomysł na marksizm (ha!, masło maślane) od Hegla, ale go uprościł i ograniczył do materii. Jednak w swojej ideologii, pewnie by nie odstraszać przyszłych zwolenników, przywódczą rolę diabła ukrył pod słowem konflikt (konflkt między dwoma klasami). I dotąd dzieci, studenci i inni kiwają się nad "teorią naukową" marksizmu czy heglizmu, podporządkowując swoje myślenie pod satanizm, nie wiedząc, z kim mają do czynienia i co im grozi.
Są tylko dwie drogi: jedna do nieba, a druga do piekła. Natomiast ideologie (jakby tego nie nazywać) ograniczają się do tej drugiej, dzieląc ludzi na swoich i obcych. Jednak i tak jest to perspektywa tylko tej drugiej drogi.
Potrzebne jest nawrócenie. Ono uwalnia człowieka od zniewolenia i oznacza wybór drogi dobrej, do nieba.