-

Trzy-Krainy

Genowefa Logina - pani kościelna w parafii pw. Serca Jezusa w Vilace

Na Łotwie co miesiąc wychodzi książeczka „Mieram tuvu”, w której zamieszczane są czytania mszalne na każdy dzień, modlitwy i komentarze. Na końcu jest też tekst poświęcony jakiejś osobie związanej z Kościołem w serii „Świadek miesiąca”. W marcu jest o pani kościelnej, którą znam, gdyż kilka lat pięknie współpracowaliśmy. Za zgodą redakcji przetłumaczyłem tekst, a tylko niektóre słowa, czy małe fragmenty pominąłem (…) lub dodałem coś od siebie […]. Niemal całe jej życie toczy się na terenach, które trochę naświetliłem w tekście o północnej Łatgalii.

 

Genowefa Logina – [pani kościelna] w parafii vilackiej

Dwudziesty piąty marca to w życiu Kościoła piękny i znaczący dzień – jest obchodzone święto Zwiastowania Pańskiego (…). Lecz w życiu narodu łotewskiego od 1949 roku ten dzień nabrał zupełnie innego, bolesnego znaczenia. 25 marca 1949 roku na Łotwie, Litwie i w Estonii rozpoczęła się akcja deportacyjna „Прибой”, w czasie której 42 125 mieszkańców Łotwy wysłano na Syberię na stałe zamieszkanie (…). Jasne święto zostało zacienione pamięcią o rodakach, którzy jako „kułaki”, bandyci, nacjonaliści, przeciwnicy władzy sowieckiej zostali aresztowani, wyrwani z ziemi łotewskiej i zawiezieni na syberyjskie przestrzenie. Wielu już nigdy więcej nie powróciło do Ojczyzny. Natomiast ci, którzy przeżyli, wytrzymali i powrócili, niechętnie opowiadali o tym, czego doświadczyli. Zarówno dlatego, że byli uważani za wrogów społeczeństwa sowieckiego, jak i dlatego, że przeżyte okropności były zbyt wielkie.

Genowefa Logina, która w dniu wywózki miała 18 lat, w kwietniu będzie świętować 92 urodziny. Mieszka w Vilace, posługuje w kościele i bardzo niechętnie opowiada o swoim życiu. Ale nie ma w niej gorzkości, złości. Syberia nie złamała jej ducha, nie zgasiła pogody, pokoju, miłości w jej sercu.

Drogi rodziny Loginów na wygnaniu są opisane w wydanej w 2018 roku książce Santy Mežābele (prawdziwe dane: Antoņina Ločmele) “Vilkam cēla dvēselīte” („Wilkowi szlachetna duszyczka”). W książce tej są zawarte opowieści trzech rodzin z gminy Vecumi [to jest ta miejscowość ze stacją kolejową, z której w 1919 roku ewakuował się Zygmunt Zabiełło - ostatni dziedzic Maryenhauzy, czyli Vilaki, uciekając przed bolszewikami], poczynając od wywózki na Syberię 25 marca 1949 roku, aż do naszych dni. Podstawą książki są historyczne, możliwe do odnalezienia w archiwach, fakty. Czytając książkę, niejako na własne oczy przeżywamy wydarzenia, współczujemy opisywanym bohaterom. Autorka wyznaje, że wydanie było zbyt małe i, aby dostać się do książki, trzeba było stać w długich kolejkach w bibliotekach. Ale jest warto, nawet bardzo warto przeczytać tę pracę, aby opowieść o utrudzonych łotewskich rodzinach nie zginęła wraz z ostatnimi świadkami.

Ora et labora

Genowefa, nazywana ciocią Gienią albo zwyczajnie Gieniusią, urodziła się 16 kwietnia 1930 roku we wsi Słobódka [wtedy kilkadziesiąt km od granicy z Rosją sowiecką, a od czasu II wojny światowej, gdy Rosjanie przyłączyli do siebie część Łotwy, wieś została nazwana Robežnieki, co tłumaczy się „pogranicznicy”, gdyż rozciąga się przy samej granicy], obecnie Robežnieki, około 15 km od Vilaki. W rodzinie było pięcioro rodzeństwa, lecz pierwsze umarło we wczesnym dzieciństwie. Został jeden brat i trzy siostry – aż dotąd wszystkie żyją, dwie z nich mieszkają w Vilace, a jedna w Gulbene [65 km od Vilaki]. Rodzina żyła dobrze, dostatnio. Dzieci zostały ochrzczone krótko po narodzinach. Najbliższy kościół znajdował się w Vilace, więc rodzina na Mszę niedzielną jeździła furą. „Trzeba było obrobić ziemię, co bez konia zrobisz?” mówiła pani Gienia. Kiedy dzieci osiągały siódmy czy ósmy rok życia, czasami chodziły do kościoła na piechotę (…). Pani Gieni zawsze podobało się w kościele, jak tylko daleko sięgnie pamięcią. Obie jej babcie były franciszkańskimi tercjarkami.

(Od 1935 roku w Vilace działał kapucyn, o. Tomasz Gumpenbergs [Tomas von Gumpenberg z Bawarii]. Możliwe, że od tego czasu działał tam również III Zakon franciszkański). „Wiara, miłość do Boga zamieszkała we mnie chyba od dzieciństwa”.

Wujek pani Gieni był listonoszem, dlatego miał dojście do różnych czasopism, również do „Katoļu dzīve” [„Życie katolickie”]. Można je było przejrzeć, poczytać. Jeszcze z literatury religijnej była książka do pacierza. „nie czytałam książek, ale odmawiałam Różaniec i inne modlitwy”.

Dzieci uczęszczały do szkoły podstawowej (…), skończyły cztery klasy. W gospodarstwie pracy starczyło dla wszystkich. Pani Gienia pamięta, jak wcześnie zaczęła spełniać rolę pastuszki, gdyż rodzina miała krowy, trzodę chlewną, owce. Gdy zwierzęta się pasły, Gieni podobało się odmawiać Różaniec. Pewnego razu, kiedy miała siedem lat, krowa zraniła jej oko rogiem. Ojciec zaprowadził córkę do doktora w Vilace i z czasem oko zostało wyleczone. „Dobrze, że zostałam żywa. Bogu niech będą dzięki!” Dzieci w odpowiednim czasie zostały przygotowane do pierwszej Komunii świętej, przyjęły sakrament Bierzmowania. Był już rok 1940, czas sowiecki, i na sprawy wiary władze patrzały bardzo surowo. Kościół w Vilace został zamknięty, na pierwszą Komunię dzieci były prowadzone w grupkach po trzy-cztery do odległego kościółka w Kuprawie.

Droga na Syberię

Owego 25 marca 1949 roku od drzwi doszło nieoczekiwane stukanie. Weszli obcy mężczyźni i objawili, że w ciągu godziny trzeba być gotowym – trzeba wziąć ubranie i rzeczy, jak też piły i siekiery, gdyż trzeba się udać na pracę w lesie. Ojciec Gieni umarł przed czterema laty, brat był partyzantem. Na Syberię zostały wywiezione matka i trzy siostry. Gienia miała 18 lat. „Do paczki włożyłam czasopisma, obrazki, różaniec. No, jak możemy wziąć wszystko!” Same swoim koniem zawiozły rzeczy na stację w Vecumach [wieś gminna]. Nie pozwalano im nawet porozmawiać. Przed nimi już czekały dwie rodziny sąsiadów. Nikt niczego nie wiedział – dokąd ludzie są wywożeni, na jaki czas. W sercu brzmiało pytanie – co stało się z tymi, których wywieziono w czerwcu 1941 roku? Oni przecież nie powrócili… Wszyscy zostali umieszczeni w pociągu. Jako że mężczyźni byli na wojnie, jechały kobiety, dzieci, starcy. W wagonach były piętrowe półki, można było pospać. W każdym wagonie był starszy, który na przystankach rozdzielał jedzenie i picie. „Nie chciało się już jeść. Nie wiedziałyśmy, dokąd jedziemy. Pociąg był złożony z 60 wagonów, na zakrętach można było policzyć. Jechaliśmy dwa tygodnie. Wytrzymałam, z Bożą pomocą. Wielu ludzi umarło”.

Po dwóch tygodniach zostały wysadzone w Omsku. Latem gorąco sięgało 40 stopni Celsjusza, nie można było wytrzymać. „Mieszkałyśmy w barakach, po cztery rodziny. Od razu szłyśmy do pracy. Na sześć miesięcy nas zaprowadzili w głąb lasu. Rąbałyśmy, ścinałyśmy drzewa, robiłyśmy drogi. Wytrzymałyśmy. Marzłyśmy, cierpiałyśmy od upałów, ale nie chorowałyśmy. Nawet w lesie było tak gorące słońce, że wiązałyśmy chustki na głowach. Za pracę nam wypłacali pieniądze, ale nie było, co kupić. Jadałyśmy chleb i cośkolwiek ze sklepiku. Z rana matka gotowała zupkę. Dziękować Bogu, wytrzymałyśmy. Wiary nie straciłyśmy. Każdy u siebie modliłyśmy się”.

Powrót do Ojczyzny

Na Syberii panie z rodziny Loginów pracowały do 1957 roku. Po śmierci Stalina wszyscy deportowani zostali prawnie zwolnieni, ale drogę do domu trzeba było organizować samemu. Aby zarobić pieniądze na drogę do domu (3000 rubli), rodzina Gieni pozostała pracować jeszcze trzy miesiące. Powrót trwał tydzień. „Nie my sami jechaliśmy, wagonów było dużo. Ludzie różnej narodowości. Cały świat był podniesiony”.

Domu, gdzie by powrócić, już nie było – w nim była urządzona kołchozowa ferma świń. Jakiś czas rodzina mieszkała u krewnych matki, około 5 km dalej. „Niedługo tam mieszkałyśmy, przełożony sowchozu umieścił nas w swoim domu. Praca była w kołchozie, siostra pracowała jako dojarka”.

Po powrocie z Syberii pani Gienia pracowała przy krowach w miejscowym kołchozie, i za to otrzymała niezliczone medale i nagrody.

Pani Gienia dalej uczęszczała do kościoła, do Vilaki mogła jeździć autobusem. Kiedy była możliwość, chętnie pomagała w kościele. „Bardzo podobało mi się pomagać w kościele” – wyznaje.

Służyć z radością

W 1991 roku, kiedy w Vilace posługiwał ksiądz Piotr Vilcans (był proboszczem od 1983 roku do 1996 roku), zaproponował, by sprzątała w kościele. „Z radością, że będę w kościele!” Pani Gienia z siostrą zamieszkały na starej plebanii [zbudowanej 100 lat wcześniej, gdy wznoszono kościół Serca Jezusowego 1884-1890 roku. Na tej plebanii od czasów sowieckich mieszkali, a może i jeszcze mieszkają różni ludzie]. Trzecia z sióstr już wcześniej wyszła za mąż w Gulbene.

Po ks. Vilcanie w parafii vilackiej aż do 2016 roku [czyli 20 lat] posługiwali ojcowie kapucyni – Olgerts, Józef i Stanisław . Pani Gienia pamięta, że w czasach ks. Vilcana jakiś kapucyn zaproponował jej, by wstąpiła do klasztoru. „Odpowiedziałam, że jestem już stara!” Pani Gienia wyznaje, że nigdy nie myślała o zamążpójściu. „Byli różni kawalerowie, ale nie podobało mi się. Nie byłam zainteresowana. Wszyscy oni byli dobrymi ludźmi, ale mnie podobało się być w kościele”.

Ojciec Józef, jak pamięta, pani Gienia w kościele robiła „wszystko”. Wszystkie obowiązki w kościele – wszystko robiła właśnie ona: zamiatanie podłogi, wycieranie kurzu, pranie i prasowanie odzieży liturgicznej, obrusów ołtarzowych, dbanie o kwiaty, przygotowywanie procesji. „Prałam rzeczy używane w czasie procesji. Uczyłam dzieci sypać kwiaty. Teraz wszystko inaczej. Teraz już inni zajmują się [„prowadzą”] procesją, inni zmywają podłogę. Wcześniej ja wszystko robiłam”.

Pani Gienia organizowała autobus do Agłony, gdy zbliżały się „święta Agłońskie” [uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 sierpnia] – przygotowywała listę, szukała autobusu. Pytałam – czy jest jakiś kościół, który bardziej się podoba? Być może sanktuarium agłońskie? Ale pani Gienia odpowiada: „Mi jest wszędzie dobrze!” Te słowa bardzo dobrze ją charakteryzują – ona niczego złego o nikim nie mówi. Jeśli jest takie nastawienie serca, to po prostu – wszyscy są dobrzy i wszędzie jest dobrze!

Teraz pani Gienia trzyma klucze [jest klucznikiem], troszczy się o to, by kościół był na czas otwarty. Mieszka razem z siostrą, której jest konieczna jej pomoc. Pani Gienia pokornie przyjmuje to, że zbliża się czas, kiedy więcej nie będzie sił. „Trzeba będzie iść do pansjonatu [DPS]. Ledwo co się ruszam. Pansjonaty są w Vilace, w Šķilbēnach, w Balvi. Co zrobisz, jak starość. Nie daję więcej rady, nie ma siły. Mam osłabione serce, podwyższone ciśnienie. Ale nie można narzekać na zdrowie. Tylko noga boli. Ale wzrok dobry, czytam bez okularów. Tylko raz byłam trzy dni w szpitalu, za czasów ojca Stanisława Kowalskiego. Przepracowałam się. Lecz pracowałam z radością”.

Wcześniej pani Gienia dyżurowała w kościele, lecz teraz jest podgląd video. Ksiądz Guntars Skutels bardzo dużo działa dla dobra kościoła, odnowione unikalne witraże, na Boże Narodzenie kościół uroczyście oświetlony [na zewnątrz]. Jeśli serce kapłana płonie dla kościoła, to porywa i porusza także parafię. Pani Gienia może być spokojna – w parafii są młode i płonące serca, praca będzie szła dalej!

Wspomnienia o pani Gieni

Jeśli pani Gieni nie podoba się mówić o sobie, mówią o niej jej prace, świętość jej życia. Z wdzięcznością i ciepłem serca panią Gienię wspominają kapłani, którzy pracowali w parafii w Vilace. O. Stanisław, kapucyn, który powrócił już do rodzinnej Polski, chętnie dzielił się swoimi wspomnieniami o czasie spędzonym w Vilace (…).

„Współpracowałem z Genowefą Loginą od lutego 2012 roku [pamiętam, jakby to było wczoraj, gdy po kilku dniach pobytu miałem dwa pogrzeby w języku łatgalskim, z którym musiałem się szybko zapoznać, a pani Gienia otwierała bramę na cmentarzyk kościelny i wszystkim kierowała, by ludzie wiedzieli, jak się poruszać, gdzie kłaść wieńce itp.] do początków sierpnia 2016 roku, kiedy to prawie przez cały ten czas byłem proboszczem w parafii w Vilace. Niemożliwością jest tak długiego czasu opisać słowami, nawet w wielkim i długim tekście. Pragnę przypomnieć kilka wydarzeń, poprzez które choć trochę i bardzo niedoskonale ukazuje się osoba pani Gieni – osoba, co żyje jako dobry człowiek i dziecko Boże w Jezusie Chrystusie i daje bardzo dobre świadectwo wiary na co dzień.

Każdemu pokoleniu jest potrzebny własny krzyż (lata 2015-2016).

Kiedy posługiwałem w parafiach Vilace, Kuprawie i Liepnie, poświęciłem cztery krzyże. Jeden krzyż poświęciłem przy kościółku w Liepnie, pozostałe trzy – w różnych wioskach.

We wsi Robežnieki (czworo mieszkańców), która przed wojną nazywała się Słobódka (Slobodka, były w niej 32 rodziny!; niedaleko w dzieciństwie i młodości mieszkała p. Gienia), został poświęcony krzyż z ogrodzeniem i ławeczkami około 100 m od granicy z Federacją Rosyjską. Na to poświęcenie przybyliśmy w kilka osób razem z panią Gienią. Także niedaleko przygotowano piękny krzyż 80 m od granicy i został on poświęcony we wsi obok Robežnieków, we wsi, gdzie już nikt nie mieszka, nawet nie ma ani jednego domu. Przy tym krzyżu w maju modlą się ludzie, którzy przyjeżdżają z Borisovej. Pochodzą stąd. Krzyż znajduje się między Robežniekami i wsią Vecumi [gdzie dawniej była stacja kolejowa].

Eucharystia, modlitwa, świadectwo (13 września 2013 roku)

Sercem naszej parafii jest kościół Serca Jezusowego. Jak nasze cielesne serce jest odpowiedzialne za wysyłanie tlenu do każdej komórki ciała, tak również przyjęcie Bożych łask dzieje się w sakramentach w kościele, i przyjęcie samego Jezusa w Komunii świętej zwyczajnie odbywa się w kościele. Tej drogi do kościoła trzeba się uczyć od dzieciństwa.

Przed dwoma dniami na Mszę świętą przyszła tylko jedna osoba, pani Gienia. Pani Gienia idzie do kościoła na Mszę świętą codziennie. Jest odpowiedzialna za kościół. O konieczności Boga świadczy całe jej życie. Genowefa Logina ma zdjęcie (chyba z 1939 lub 1940 roku) z Pierwszej Komunii świętej: 100 dzieci (wśród nich i mała Gienia) i ojcowie kapucyni, którzy prowadzili katechezy. Tacy ludzie, jak Genowefa, od dzieciństwa, od pierwszej spowiedzi świętej i od przyjęcia pierwszej Komunii świętej bardzo poważnie rozumieją wymagania wiary Kościoła i żyją zgodnie z nimi, każdego dnia świadcząc o wierze i miłości Kościoła do Pana Jezusa.

Tacy ludzie, jak pani Gienia, wypraszają łaski tym, którzy próbują innym mówić o Bogu, zapraszać na rekolekcje, do kościoła. Jasne, że konieczna jest nowa ewangelizacja, od nowa głoszenie Ewangelii, gdyż wiara rodzi się ze słuchania, a to, co trzeba głosić, to Słowo Boże.

Różne obowiązki pani Gieni

Najczęściej ona pierwsza przychodziła do kościoła, furtka i drzwi były otwarte. Zawsze byłem pewien, że w kościele wszystko jest wysprzątane, umyte, przygotowane, czy na pogrzeb, czy na jakieś święta, procesję, jak również, że na miejscu są wszystkie rzeczy potrzebne do odprawiania Mszy świętej. Gdy było już mało oleju do świec, krzyżyków, różańców, świeczek, to pani Gienia mi powiedziała, i wtedy, kiedy jechałem do Rezekne, do Agłony lub do Polski, starałem się wszystko kupić. Parafianie w wielkich i małych pracach pomagali pani Gieni. Sprzątanie terytorium wokół kościoła [bardzo dużego] – tutaj również pani Gienia była pierwsza, a ja i inni próbowaliśmy, ile mogliśmy, dopomóc i pracować miotłą i grabiami. Często można było zauważyć, jak Genowefa zamiata drogę do kościoła i parking przy kościele.

Często pani Gienia mi mówiła, do których chorych trzeba iść z Sakramentami świętymi, na przykład do pansjonatu [DPS]. Ona była tym pierwszym człowiekiem, do którego zwracali się ci, którzy szukali kapłana, chcieli zamówić Mszę świętą, ochrzcić dzieci, czy porozmawiać o pogrzebie. Wszyscy wiedzieli, że jest Gienia, że trzeba iść do niej i ona pomoże.

Gdy nasz kościół odwiedzali pielgrzymi z innych parafii, szkół i innych organizacji, pani Gienia już czekała, otwierała drzwi kościoła i pielgrzymi dziwili się, jak piękny jest kościół Serca Jezusowego w Vilace, pierwszy z kościołów w stylu neogotyckim zaprojektowanych i zrealizowanych przez polskiego architekta inż. Floriana Wyganowskiego (…).

Jestem bardzo wdzięczny Panu Bogu, że spotkałem Genowefę Loginę, cichą, pokorną, radosną, pobożną, odpowiedzialną, której życiowe motto jest takie samo, jak benedyktynów: „ora et labora” (…).

Pani Gieniu, dużo łask Bożych w dzień urodzin i serdeczne pozdrowienie z Polski! Boże, wspomagaj! [po łatgalsku: Geņas kundze, daudz Dīva žēlesteibu dzimšonas dīnā un sirsneigs sveicīns nū Pūlejas! Dīvs paleidz!]

o. Stanisław K.”

Także obecnemu proboszczowi parafii vilackiej Guntarowi Skutelowi jest co opowiadać o Genowefie, gdyż oni przyjaźnie współpracują i oboje jednoczy gorliwość w pracy i miłość do kościoła i parafii.

„Ciocia Gienia jest dobrym duszkiem kościoła vilackiego. O niej można by powiedzieć – oto człowiek błogosławieństw z Kazania na Górze, gdyż jest uboga duchem, służy innym i stara się rozradować innych, niczego złego nigdy nie mówi, nie narzeka, nawet, gdyby był powód… Ona naprawdę jest błogosławiona, gdyż idzie drogą Bożą i nie chce oddzielić się od swojego kochanego kościółka, nawet gdy ciężar lat naciska i zdrowie ledwo się trzyma.

Ja sam mam piękne wspomnienia z pierwszego roku pracy, kiedy ciocia Gienia, widząc moje wielkie starania, starała się użalać nade mną lub jakoś pomagać również w swoim poważnym wieku.

Z wieloma parafianami rozmawiałem – jeśli mnie nie ma pięć minut przed czasem, niech dzwonią do mnie i wyjaśnią, czy coś się stało. Jeden raz zdarzyło mi się, że obudził mnie dźwięk telefonu z nieznanego numeru z pytaniem – proboszczu, o której dzisiaj będzie poranna Msza święta? Odpowiedziałem – jak zwykle, ale dlaczego pan pyta? Dlatego, że już nabożeństwo powinno trwać od dziesięciu minut, a żadnego kapłana nie ma. Okazało się, że ciocia Gienia wszystkich obecnych w kościele uspokajała, by nie przeżywali i by nie dzwonili do księdza, lecz niech czekają i modlą się. Z wyjątkiem tego pana, który siedział w ostatniej ławce i nie słyszał prośby cioci Gieni, dlatego postanowił do mnie przedzwonić i wszystko wyjaśnić. Po Mszy świętej pytałem – dlaczego ciocia Gienia tak zrobiła i nie pozwoliła nikomu dzwonić do mnie, widząc, że ksiądz nie przyszedł na czas do kościoła? A ona miłym i cichym głosikiem odpowiedziała – widziałam, jaki ksiądz jest zmęczony, chciałam, by ksiądz odpoczął, dłużej pospał…”

Powiedzenia Genowefy:

Bóg jest na pierwszym miejscu, On jest dla mnie wszystkim.

Modlitwa jest czymś najlepszym, co się robi. Bez niej nigdy nic nie mogę.

Parafią jest kościół z ludźmi, my wszyscy, którzy często jesteśmy w kościele.

Służba jest moją największą radością.

 

Modlitwa Genowefy:

Boże, pomóż mi,

pomóż księdzu,

pomóż każdemu, kto prosi o Twoją pomoc!

 

Także od kolektywu redakcji “Mieram tuvu” dołączamy się z życzeniami:

Dużo łask Bożych w dniu urodzin! [po łatgalsku: Daudz Dīva žēlesteibu dzimšonas dīnā!]

 

O Genowefie

W parafii vilackiej naszego dobrego kościelnego duszka nazywamy Gieniusią. O niej dobre słowo powie wiele pokoleń – Gienia jest dla wielu przykładem świętości.

Ona nigdy nie odmówiła otworzenia kościoła, kiedy spadałam jej jak śnieg na głowę, gdyż przyjechali jacyś inspektorzy albo jakimś ludziom w środku dnia pracy trzeba było pokazać kościół. Zawsze była odpowiedź – tak, idę. Jeśli kiedyś było umówione, że Gienia otworzy kościół, gdyż przyjedzie jakaś grupa, prosiłam ją – tylko nie idź do kościoła zbyt wcześnie, bo być może grupa się spóźni, żebyś nie musiała marznąć: przyjadę po ciebie i wezmę do kościoła. Grupa kilka minut może poczekać, a tobie trzeba by było może czekać godzinę, czy dwie. Rzadko kiedy Gienia mnie posłuchała, gdyż zawsze chciała, aby kościół był otwarty, aby nikt nie czekał, lepiej ona sama pomarznie w kościele niż miałaby się spóźnić.

Gienia służyła za tak wielu proboszczów w katolickiej parafii vilackiej i wszyscy wg niej byli dobrzy, żadnego nie obmówi, nikomu niczego niepotrzebnego nie opowiada, nie tworzy intryg, wszystko przyjmuje jako wolę Bożą. Służąc ks. Guntarowi Skutelowi, może powiedzieć – teraz wszystko po nowemu, lecz z taką pokorą, z taką myślą, że tak ma być!

Człowiekowi, dla którego Bóg jest tak blisko w sercu, godziny w kościele idą jak mgnienie oka, nie oglądając się na rzeczy mało ważne, lecz sercem dostrzegając to, co istotne. Tylko Bogu jest wiadome, jak wielu pomogły modlitwy Gieni. Oby więcej w parafii vilackiej, jak również w innych parafiach, było takich sług, jak nasza Gienia!

Vineta Zeltkalne, parafia vilacka

 

 

Materiał przygotowała

Dace Biltaure OFS

 

Pozostałe artykuły:

Sierpień 2017 na łatgalskiej dominikanie

Inflanty Polskie. Kilka słów o kościołach, dworach, mieszkańcach i sierpniowych pielgrzymach, czyli dwie drogi do Agłony.

Północne Inflanty Polskie, czyli zielone latorośle Kościoła.

W Łatgalii i na jej progu.



tagi: kościół  łatgalia  inflanty polskie  łotwa 

Trzy-Krainy
7 marca 2022 13:33
16     906    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @Trzy-Krainy
7 marca 2022 21:42

Błogosławieni cisi...

O jak tu dzisiaj cicho, chyba wszyscy wolą wojenne grzmoty.

zaloguj się by móc komentować


betacool @Trzy-Krainy
7 marca 2022 22:29

Tisze jediesz  dalszej budiesz... Nigdy nie sądziłem, że to powiedzenie może odsłonić jakieś nowe konteksty.

 

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @betacool 7 marca 2022 22:29
7 marca 2022 23:20

Błogosławieni cisi... to kolejny kroczek w nawracaniu się, a raczej znak nawracania się, z pomocą i własnego rozumu, i łaski Bożej, gdzie dużą rolę odgrywa cnota kardynalna męstwa, aby zapanować nad swoimi "wojennymi grzmotami" złości, czy nienawiści (por. św. Tomasz z Akwinu - jakby o pani Gieni pisał).

Jeśli "tisze" po Bożemu, to i "dalsze" budziet po Bożemu.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Trzy-Krainy
8 marca 2022 00:14

Niesamowita  ta  historia...

...  i  ta  Pani  Gieniusia,  jako  koscielna  taka  wyjatkowa  !!!

Moja  mama  tez  ma  na  imie  Gieniusia,  piekne  imie  i  piekna  kobieta...  caly  motor,  mozg  i  podpora  mojej  rodziny,...  cichutka,  zawsze  gdzies  na  koncu,  nie  sprawiajaca  klopotow,  nawet  jak  cierpi  to  "po  cichu",  ze  nikt  nic  nie  wie,  malo  kiedy  sobie  uraga,   ale  w  poczuciu  obowiazku  pierwsza,  zawsze  moge  na  niej  polegac,  ale  to  zawsze...  i  tak  jest  do  dzis.

Mieli  tam  wielkie  szczescie  w  tej  Vilace  z  Pania  Gieniusia,...  tak  samo  jak  ja  z  moja  mama  Gieniusia.

Bog  zaplac  za  piekny  wpis,

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @Paris 8 marca 2022 00:14
8 marca 2022 08:28

Tak, pani Gienia to wielki dar od Boga dla parafii. Jej zasługi poznamy w niebie. Takich pań kościelnych na Łotwie to był i jest cały zastęp. Często właśnie one w czasach sowieckich stanowiły pierwszy front, nie do pokonania, troski i ochrony kościołów przed narzuconą władzą. I najczęściej były one Łatgalkami albo Polkami.

zaloguj się by móc komentować


Trzy-Krainy @betacool 8 marca 2022 10:19
8 marca 2022 10:39

A jak "tisze" po Bożemu, to i inni zyskują, ale to też znaczy, że nie wie ręka lewa, co czyni prawa. To dopiero cisza! I radość! Pani Gienia to taka właśnie radosna cicha.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Trzy-Krainy
8 marca 2022 10:45

Proszę ją wyściskać tak po cichu ode mnie.

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @betacool 8 marca 2022 10:45
8 marca 2022 10:53

Tego się niestety nie da zrobić, bo już wróciłem do Polski. Nawet nie wie, że my tu o niej rozmawiamy :)

zaloguj się by móc komentować

betacool @Trzy-Krainy
8 marca 2022 10:57

To może jest tam ktoś inny, kto to zrobi? Tak sobie cicho gdybam.

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @betacool 8 marca 2022 10:57
8 marca 2022 11:22

Kto prosi, otrzyma. Przedzwoniłem do pani katechetki i jednocześnie organistki. I pani Gieni przekaże od czytelników i pozdrowienia, i uściski.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Trzy-Krainy
8 marca 2022 11:31

Ciche Bóg Zapłać.

zaloguj się by móc komentować


Trzy-Krainy @betacool 8 marca 2022 11:31
11 maja 2022 22:13

8 maja pani Gienia umarła. Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

 

https://www.facebook.com/pages/category/Religious-organization/Vi%C4%BCakas-J%C4%93zus-Sirds-Romas-kato%C4%BCu-draudze-1600630756822768/

zaloguj się by móc komentować

betacool @Trzy-Krainy 11 maja 2022 22:13
11 maja 2022 22:23

Dobrze jest zdążyć na czas z ważnymi kwestiami. Ojciec zdążył tą niezwykłą opowieścią oddać jej honory jeszcze za życia.

Wieczne odpoczywanie... 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować